Blog Post Title One
Maroko. Wspaniały, różnorodny kraj afrykański, z niesamowitym słońcem, bogatą kulturą, starożytną historią, piękną estetyką i kolorami. Intensywny, zachwycający.
Maroko było od dawna na mojej liście, ale chyba sama nie zdawałam sobie sprawy dlaczego poza tym, że kręciły mnie taginy i generalnie islamska estetyka. Jakoś zawsze wydawało mi się też trudne do ogarnięcia, ale wciąż gdzieś z tyłu głowy wiedziałam, że chcę tam polecieć. Kiedy rozmawialiśmy z Julkiem, z którym co roku w lutym wybieramy się na wspólną wycieczkę, jaki kierunek wybrać tym razem, wiedzieliśmy, kiedy padło Maroko, że to to. I chociaż kierowała nas bardziej intuicja niż wybór potwierdzony pogłębionym researchem, sprawdziło się świetnie. Ba, Maroko przerosło oczekiwania nas obojga i mimo że minęły prawie dwa miesiące od powrotu, wciąż nie możemy przestać o nim myśleć.
Spotkaliśmy się w Mediolanie, gdzie Julek aktualnie mieszka i stamtąd mieliśmy bezpośredni lot do Marrakeszu, a potem powrotny z Fezu. Zanim wyleciliśmy, odrobiliśmy lekcję i trochę przygotowaliśmy się do wyjazdu - wiedzieliśmy, że dziesięć dni chcemy poświęcić na Marrakesz, road trip przez pustynię i Fez.